W naszej klasie zrobiło się naprawdę wesoło i ciekawie.
Mieszka u nas w sali taki smok, Zielonka. Jest cichutki, skromny. Prawie się nie odzywa. Siedzi na półce z zabawkami.
W przeciwieństwie do lalek z łyżki, to właśnie on mógłby wiele nam opowiedzieć. Zielonka był niegdyś nagrodą reżyserską dla naszej pani. Na teatrze zna się jak nikt inny w naszej klasie. Mógłby opowiadać i opowiadać… Ale on milczy. Taki skromny i cichy. Kiedy na lekcjach rozmawialiśmy o smokach, wszyscy nagle przypomnieli sobie o naszym Zielonce. I dalej zerkać na niego. Ten nawet lekko się zarumienił ze wstydu.
Potem dzieci same zaczęły wymyślać własne smoki z rulonów. Niektórym zrobiły prywatne legowiska, a nawet domy. Gdy zobaczyły to lalki z łyżki, zaczęły popiskiwać, niby to ze strachu, niby tak się miały bać tych smoków z tektury. Bo smoki przecież mają w zwyczaju ziać ogniem i porywać księżniczki. A lalki z łyżki uważąją się za księżniczki. Smoki zamieszkały na tej samej półce co lalki, ale wcale nie były nimi zainteresowane. Interesowały ich tylko własne domy i legowiska. Lalki z łyżki trochę były zawiedzione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Miły Gościu! Witamy na naszym blogu. Zapraszamy do komentowania. Nie zapomnij się podpisać, jeśli nie masz konta w Google. Trudno wymieniać opinie, rozmawiać, dyskutować z anonimem. Dziękuję.